Image
eco

Znakowanie żywności wolnej od GMO – szanse i możliwości

Jak oznaczane są produkty modyfikowane genetycznie a jak wolne od GMO? Jak wygląda certyfikacja żywności GMO/non-GMO? Czym jest niemiecki standard VLOG, który zyskuje coraz większość popularność wśród polskich producentów żywności? O zawiłych aspektach certyfikacji żywności opowiada Rafał Grącki, Product Manager standardu VLOG i audytor Bureau Veritas.

Rozmowę, która odbyła się podczas targów World Food Poland, w kwietniu 2021 r., prowadziła Katarzyna Kot, Redaktor Naczelna magazynu „Bezpieczeństwo Żywności w Praktyce”.

Katarzyna Kot: Jak postrzegana jest żywność non GMO na rynku europejskim i polskim?

Rafał Grącki, Product Manager standardu certyfikacji VLOG i audytor Bureau Veritas: Właściwie to bardzo podobnie. Na podstawie badań opinii publicznej oraz opracowań naukowych, można stwierdzić, że konsumenci zarówno w Polsce, jak i w całej Unii Europejskiej, obawiają się nowych chorób bądź alergii i nietolerancji pokarmowych wynikających ze spożywania żywności GMO, a także ewentualnego uodpornienia się na różnego rodzaje antybiotyków. Choć oczywiście są też zwolennicy tej żywności. Obecnie wiemy już, że badania nad żywnością modyfikowaną genetycznie prowadzone są zbyt krótko, abyśmy mogli poznać wszystkie za i przeciw oraz jednoznacznie wykluczyć negatywny wpływ na zdrowie konsumentów. Ten proces poznawaczy powinien trwać kilka pokoleń.

Możemy też stwierdzić, że konsumenci z Europy Zachodniej w porównaniu do polskich, przejawiają większą dociekliwość jeśli chodzi o kraj pochodzenia produktu, jego skład, wartości odżywcze czy kwestie modyfikacji. W efekcie zdecydowanie chętniej sięgają oni po żywność non-GMO, aby minimalizować ewentualne ryzyka, które potencjalnie mogą się pojawić w przyszłości.

KK: To zatem ważny trend dla producentów żywności?

RG: Oczywiście, producenci podążają za wyborami swoich klientów i reagują na popyt, starając się dostarczyć taki produkt, który byłby chętniej wybierany przez konsumentów. Na rynku europejskim od kilku lat ten trend produkcji non GMO rośnie i na półkach sklepowych możemy spotkać się z coraz większym asortymentem certyfikowanej i odpowiednio oznaczonej żywności.

KK: Jakie są ramy prawne dotyczące wprowadzanej na rynek żywności modyfikowanej genetycznie?

RG: Właściwie jedynymi ramami prawnymi pozwalającymi wprowadzać na rynek towary modyfikowane genetycznie są dwa rozporządzenia unijne 1829/2003 i 1830/2003, które mówią, że jeśli w składzie danego produktu pojawi się składnik modyfikowany genetycznie lub składający się z elementów GMO czy wyprodukowany przy użyciu technik genetycznych producent ma obowiązek prawny, aby na etykiecie poinformować o tym konsumenta. Te przepisy wprowadzają obowiązek znakowania żywności jeśli ów składnik GMO przekracza w jej składzie 0,9%. Pod warunkiem, że ta ilość jest przypadkowa bądź technicznie nieunikniona.
Tak więc na poziomie unijnym mamy rozporządzenia wymagające znakowanie żywności modyfikowanej genetycznie, ale nie ma obowiązku informowania, że produkt jest wolny od GMO. To państwa członkowskie UE na poziomie krajowym wprowadziły sobie legislacyjne przepisy umożliwiające znakowanie żywności niemodyfikowanej genetycznie. Nie ma obowiązku prawnego znakowania produktów spożywczych czy pasz, że są wolne od GMO. Zależy to wyłącznie od woli producentów, którzy chcą się tym faktem pochwalić przed konsumentami. Jeśli już zdecydują się oni na tę dobrowolność, muszą spełnić wymagania systemów certyfikacji czy legislacji krajowych.

KK: Panie Rafale, pytanie w imieniu producentów a zarazem czytelników magazynu „Bezpieczeństwo żywności w praktyce”, którzy wytwarzają żywność, która nie zawiera żadnego czynnika modyfikowanego genetycznie, na żadnym etapie produkcji. Jakie są możliwości dla takich producentów, jak mogą o tym poinformować konsumentów?

RG: Przede wszystkim należy wziąć pod uwagę czynnik lokalizacyjny, to znaczy, gdzie wytwarzany jest dany produkt, czy jest to obszar UE, czy pozaunijny, np. Ukraina i na jakie rynki będzie dystrybuowany. W Polsce opieramy się oczywiście na naszym ustawodawstwie krajowym, czyli na ustawie z 13.06.2019 r. , która dotyczy znakowania produktów wytworzonych bez wykorzystania organizmów genetycznie modyfikowanych. Zawiera ona regulacje i kryteria jakie poszczególny producent musi spełnić aby mógł stosować określony znak graficzny na swoich towarach.

Trzeba jednak pamiętać, że choć ramy unijne są we wszystkich państwach członkowskich wspólne to wiele krajów stworzyło sobie własne przepisy w tej kwestii, które różnią się istotnymi szczegółami między przepisami innych krajów. Przykładowo weźmy pod uwagę Niemcy, gdzie obowiązuje wymóg prawny certyfikacji żywności na zgodność ze standardem VLOG. Jeśli producent polski chce eksportować na rynek niemiecki i mimo, że spełnia wymagania polskiej ustawy, to musi dodatkowo spełnić wymogi przepisów niemieckich i zdobyć certyfikat VLOG. Natomiast producent z Ukrainy, który chce wprowadzić towary na nasz rynek, musi spełnić wymagania polskiej ustawy, a jeśli planuje ekspansję do naszych zachodnich sąsiadów, konieczne jest spełnienie warunków tamtejszej legislacji i pozyskanie odpowiedniego certyfikatu.
KK: Proszę powiedzieć więcej o certyfikacie VLOG, jak wygląda akredytacja według tego standardu i jakie są korzyści z jego posiadania?

RG: Największą korzyścią płynącą z posiadania certyfikatu VLOG jest to, że umożliwia on zdobycie nowych rynków zbytu, czyli przede wszystkim niemieckiego, ale też austriackiego, francuskiego, gdzie ów standard jest bardzo popularny. Tym samym możliwe jest zwiększenie nie tylko produkcji, ale także uzyskanie większej marży, co może wynikać z posiadania odpowiedniego certyfikatu.

Sam proces certyfikacji VLOG przebiega podobnie do innych systemów, a więc odpowiednia jednostka certyfikująca posiadająca stosowne uprawnienia w ramach tego standardu przeprowadza audyt na miejscu wytwarzania. Oceniania jest produkcja, weryfikowany jest system jakości zarządzania pod kątem aspektów GMO, analizy ryzyka i czynności minimalizujące wystąpienie potencjalnych kryzysów w tym zakresie. Następnie weryfikowana jest dokumentacja techniczna, procedury i po tym etapie i pozytywnej rekomendacji audytora wydawany jest certyfikat. Proces audytowania zależy między innymi od skali produkcji, branży, ale ten pierwszy etap weryfikacji w zakładzie trwa z reguły 1-2 dni. W przypadku certyfikacji grupowej, która w ramach tego standardu dotyczy zwykle dużych grup i spółdzielni mleczarskich może trwać nawet miesiąc.




Więcej na temat certyfikacji Non-GMO na naszej stronie: 

https://www.bureauveritas.pl/needs/certyfikat-vlog-zywnosc-bez-gmo
 


 

KK: Czy istnieją jakieś ograniczenia, czy producent każdej branży spożywczej może starać się o certyfikat VLOG?

RG: Nie wszystkie branże mogą podlegać certyfikacji na zgodność z tym standardem. Mogą jej podlegać tylko te produkty i pasze, które w swoim składzie zawierają surowce bądź ich pochodne mające swoje odpowiedniki GMO w obrocie UE. Unia Europejska prowadzi tzw. rejestr genetycznie modyfikowanej żywności i pasz, gdzie znajduje się lista potencjalnych surowców, które mogą być modyfikowane genetycznie. Możliwość certyfikacji produktów pochodzenia roślinnego dotyczy tylko i wyłącznie tej żywności, w której znajduje się potencjalnie ryzykowny składnik, np. soja, rzepak, kukurydza, bawełna, burak cukrowy i ich pochodne. Więc np. plantator truskawek czy jabłek nie może starać się o VLOGa, ponieważ w UE nie ma możliwości genetycznego modyfikowania tych owoców i nie mają one swego zmodyfikowanego odpowiednika. W ramach VLOG możemy też certyfikować wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego czy odzwierzęcego, czyli mleko i jego pochodne, mięso, jaja.

KK: Konsument w sklepie, który nie ma żadnej wiedzy na temat tego jak powinna być znakowana żywność: jak rozróżni żywność zawierającą GMO i wolną od GMO?

RG:Jeśli w żywności będzie jakikolwiek składnik GMO, to przepisy prawne, jak wspomniałem, nakazuję podanie tej informacji na etykiecie. Z reguły tak informacja zapisana jest małym drukiem, zwykle przy danym składniku znajduje się gwiazdka z adnotacją, że został on wytworzony z modyfikacji genetycznej. Jeśli produkt jest wolny od GMO, to odpowiedniej informacji na etykiecie nie znajdziemy. Aby ten fakt był dla konsumenta łatwo zauważalny z pomocą przychodzi nasze prawo krajowe, w myśl którego ustanowione znaki graficzne umieszczone w pierwszym punkcie widzenia na etykiecie. W ramach polskiego ustawodawstwa mamy dwa znaki graficzne, pierwszy „bez GMO”, a drugi „wyprodukowano bez stosowania GMO”. Pierwszy z nich dotyczy wyłącznie żywności pochodzenia roślinnego składającej się z jednego składnika lub więcej, ale bez żadnego dodatku pochodzenia odzwierzęcego. Jeśli pojawia się ów składnik odzwierzęcy stosowany jest drugi znak graficzny.

Inaczej to wygląda w przypadku rynku niemieckiego, gdzie także są 2 znaki, pierwszy dedykowany producentom pasz, a drugi producentom żywności, niezależnie czy dotyczy żywności pochodzenia zwierzęcego czy roślinnego.

KK: Proszę powiedzieć, jak to jest np. w przypadku właścicieli cukierni, którzy oczywiście stosują masę jajeczną, czy mogą się oni starać o certyfikat VLOG?

RG: Zdecydowanie tak. Pierwszy krok to rejestracja w bazie VLOG, poprzez wysłanie odpowiedniego zgłoszenia do niemieckiego biura właściciela tego standardu mieszczącego się w Berlinie i wskazanie nazwy jednostki certyfikującej, która przeprowadzi audyt, a następnie skontaktowanie się z nią. W Polsce wiodącą i pierwszą jednostką na naszym rynku, która uzyskała możliwość certyfikowania na zgodność VLOG jest Bureau Veritas.

KK: A jak wygląda dalsza procedura, gdy dany producent już się do Państwa zgłosi?

RG: Nasz pracownik poprosi o wypełnienie wniosku aplikacyjnego, na podstawie której przygotowana zostanie odpowiednia oferta, a następnie ustalony zostanie dogodny termin audytu.

KK: Czy to jest duża inwestycja dla producentów?

RG: To zależy od struktury i skali działalności firmy. W przypadku grup producenckich – a tu mówimy przede wszystkim o branży mleczarskiej i drobiarskiej – ustala się odpowiednią próbę audytową, wyliczany czas konieczny na przeprowadzenie audytu. Oczywiście czas trwania audytu wpływa na cenę.

KK: Zatem rozumiem, że certyfikacja VLOG jest korzystna ekonomicznie, jest pożądaną przez konsumentów i wszystko wskazuje na to, że warto z niej skorzystać

RG: Zdecydowanie tak. My jako niezależna jednostka certyfikacyjna obserwujemy jak ten system rozwija się na rynku polski, jakie korzyści przynosi polskim producentom, którzy zdecydowali się wejść na rynek niemiecki i kilka innych rynków europejskich, gdzie ten standard zyskuje na znaczeniu.

KK: Dziękuję za rozmowę!

POTRZEBUJESZ PORADY CZY DODATKOWYCH INFORMACJI?
CHCIAŁBYŚ OTRZYMAĆ KOSZTORYS?